wtorek, 12 czerwca 2018

Wywiad z Piotrem Kasperowiczem

- Sąsiadka w bloku naprzeciwko chodzi po balkonie w miniówie i rozmawia głośno przez telefon.

Głośna i zwracająca na siebie uwagę, typowy obiekt do rozważań dla psychologa. Ekshibicjonizm zupełnie bez powodu, bo ta rozmowa telefoniczna nie może być aż tak ciekawa dla otoczenia. Tym bardziej, że słychać tylko połowę. Chyba, że ta pani ma misję dostarczania życia sąsiadom, którzy nie mają własnego i skupiają się na obserwowaniu innych. Poza tym, po domu chodzi się w dresie, na luzie. Widać balkon dla niektórych nie jest integralną częścią domu i sądzą, że na nim trzeba już występować w roli zewnętrznej. Ale żeby od razu pozować na bezczelność zakłócającą innym lokatorom mir domowy...























- Czy inspirują cię wydarzenia wokół?

Niestety tak. Niestety, bo zazwyczaj jest to wpływ negatywny, który podnosi ciśnienie lub zwyczajnie dziwi. Choć nic w temacie ludzkiej głupoty już dziwić nie powinno. A jednak. Fizycy myślą, że czwarta prędkość kosmiczna jest już szczytem oczekiwań. Dla głupoty w galopie to betka osiągana na zakrętach w terenie zabudowanym, z palcem w nosie, w oczach i w uszach. Jedynie wielka morda nie posiada przesłony, na przykład z pomyślunku. Z pozytywnych inspiracji mogę wymienić nauki ścisłe: kosmologię, medycynę, biologię. Chociaż nie słynę z opisywania brzóz płaczących.

- W jaki dzień najlepiej tworzyć poezję?

W odosobniony, aby ludzkie interakcje nie zaburzały procesu twórczego, by wersy kluły się i dorastały w zaciszu. Inspiracja do nich co prawda może nadejść z tłumu. Trzeba je wyłapywać i notować, kiedy nadchodzą. A potem dać im czas na wzrost, rozgałęzianie się, łączenie. Do tego już wybitnie potrzeba spokoju. Za dużo mamy na co dzień sprawunków, załatwień, zbyt dużo interakcji, ogromny chaos informacyjny, fałszywe wiadomości, spam, wszechogarniający populizm i krzykliwe nagłówki. Z tego wszystkiego trzeba wysączyć treść i na spokojnie ją przetrawić do postaci wiersza. Każdy dzień jest na to dobry, jedynie autor nie zawsze do tego zdolny. Nie zawsze osiągalny dla świata.

- Czy forma jest dla ciebie ważna?

Oczywiście, że tak. Nie wiem jedynie czy moje formy są tymi właściwymi i oczekiwanymi. Co najmniej od 20 lat zastanawiam się, jaka powinna być właściwa forma poezji. I wciąż nie znajduję na to pytanie sensownej odpowiedzi. Czy w ogóle poezji można narzucać jakieś ramy? Nie ma przecież bardziej frywolnego w kształcie gatunku literackiego. I czym jest tam forma w ogóle? Im dłużej człowiek obcuje z wierszami, tym łatwiej dostrzega wczesne formy piśmiennictwa, i to niby je można by nazwać kiepską formą. O dziwo te formy mają bardzo dużo zwolenników, więc chyba kiepskimi być nie mogą, bo to w końcu czytelnik powinien decydować, a nie jakiś tam krytyk schowany za książkami, który chciałby coś napisać, ale nie potrafi. Z drugiej strony mamy klasyczne formy, uznane przez ogół znawców tematu i znienawidzone przez czytelników, głownie uczniów szkół wszelakich. Problem z tymi formami polega na tym, że autorzy dawno umarli i nie mogą się do tej aprobaty odnieść, a fani poezji w to klikają, bo to klasyczne i dobrze mieć to w polubionych. A najlepiej jeszcze poinformować swoich znajomych o fakcie lubienia tak uznanych form piśmienniczych. Prestiż wtedy rośnie wprost proporcjonalnie i do kwadratu. Natomiast według mnie odpowiednia forma, to taka zapewniająca równowagę w wierszu, między tym co oczywiste, a tym co zakamuflowane między wersami. Często ta część domyślna według autora, niekoniecznie jest potwierdzeniem odczuć czytelników. Dokładnie tu powinna być równowaga, ale jak ją osiągnąć skoro wszystko jest subiektywne? Każda strona ma ten sam dysonans poznawczy.



- Tworzysz dzieła przeznaczone do jednoczesnego oglądania i słuchania. Co warto wiedzieć o twojej poezji audiowizualnej?

Warto wiedzieć, że jest i codziennie włączać ją przed zaśnięciem. Żart. A tak serio, jest to sposób prezentacji wymyślony do promocji poezji. Na początku były to nagrania lektora czytającego wiersz. Potem zaczęto pokazywać tego lektora. Jeszcze później pojawiły się inne obrazy. Dokładnie jak z radiem i teledyskami. U mnie to połączenie nastąpiło automatycznie z racji nabytego doświadczenia zawodowego i pozazawodowego. Kilka zrządzeń losu doprowadziło mnie wprost do tego, aby tworzyć poezję multimedialną. Nawet mnie to dziwi. Z tym, że ja wcale nie uważam, aby to służyło promocji wierszy. Niby żyjemy w świecie wizualnym, uproszczonym do obrazków, ale jednoczesne zestawienie czytanej treści z muzyką, która współgra z wierszem i, nazwijmy to, reaguje na słowa, z nierzadko szybko zmieniającymi się kadrami filmu, na pewno nie wpływa na lepsze zrozumienie. Z całą pewnością przesuwa punkty odniesienia i poddaje nowe klucze do interpretacji. To raczej kolejna trudność, bo to następna wieloznaczność na drodze.

- Mieszkałeś w różnych krajach. Czy myślisz, że wpłynęło to na twoją twórczość?

Zapewne tak, ale nie potrafię podać namacalnych dowodów. Nie od dziś wiadomo, że podróże kształcą, poszerzają światopogląd, uczą tolerancji - no może poza przypadkiem Wojciecha Cejrowskiego. Trudno zmieniać miejsce zamieszkania i być przy tym zamkniętym na nowe. Obcowanie z ludźmi, którzy zostali wychowani w innej kulturze, gdzie były zupełnie odmienne priorytety wychowawcze i sposoby nauczania, raczej każdemu zmieni środek ciężkości. Zwiedzanie świata doprowadziło mnie do jednej konkluzji, że ludzie wszędzie są tacy sami. Różnimy się jedynie sposobem myślenia, który uwarunkowany został społecznie. Dlatego każdemu "prawdziwemu" Polakowi polecam emigrację zarobkową, zamiast wygłaszania już od początku skończonych opinii o emigrantach, świeżo po zakończonym wyjeździe pobytowym na tydzień w standardzie all inclusive.

- Kto czyta poezję zamieszczoną w MegaZinie Lost&Found, i dlaczego używacie tam takich fontów?

A kto w ogóle czyta poezję? Pewnie jedynie poeci czytają siebie nawzajem. Nie prowadzimy zastawień określających profile czytelnicze. Nie mamy targetów. Nie mamy reklamy. Nie mamy sponsorów. Mamy tylko misję promowania kultury wszelakiej. I nietypowe czcionki, które zmieniamy równie szybko jak resztę szaty graficznej. Cała pozostałość jest poza naszą świadomością. I nikt nie musi nas klepać po ramionach.

- Jak dobrze obrabiać dźwięk?

Tak, aby był słyszalny. Problem polega na tym, że w zasadzie każde urządzenie inaczej emituje dźwięk. A na przykład najpopularniejszy kanał dystrybucji dźwięku i obrazu, jakim jest YouTube, dzielnie odcina wszystkie wysokie dźwięki z emitowanych nagrań. Miksowane przeze mnie utwory, tworzę przy użyciu słuchawek i taki też odbiór polecam. Ale nawet słuchawki słuchawkom nierówne. Kiedyś się tym przejmowałem z myślą, że znowu mogę zostać niezrozumiany. Dałem temu spokój. Teraz uważam to za większe pole do popisu dla indywidualnej interpretacji. To tak jak z czytaniem, kiedy ma się wadę wzroku, a okulary gdzieś nam się zapodziały. Widać wtedy czasem zupełnie inne wyrazy niż są napisane. Niektóre z tych nowych słów nadają zapisowi zupełnie inny wymiar. Więc niech sobie każdy słyszy co chce. Jeśli słychać trzaski to znaczy, że tak właśnie miało być, tego chciał autor.

- Jakie są twoje cele i ambicje, jeśli chodzi o poezję?

Nigdy nie zniechęcić się i nadal wydawać tomiki. Nie martwię się o tworzenie. Nawet kiedy nie chcę niczego pisać, kiedy chcę sobie zrobić wolne po intensywnej promocji książki, i tak zawsze pojawi się w głowie myśl, którą muszę zapisać. To najzwyczajniej nie jest kwestia wyboru. Problemem jest wydawanie poezji. Wydawnictwa boją się poezji jak smrodu, bo wiadomo, że za życia autora, ewentualnie bez Nobla na jego karku, nie sprzeda się wystarczająco wielu egzemplarzy, aby choćby zrównoważyć koszta produkcji. Bardzo istotny jest również odbiór poezji. Środowisko literackie to nie jest łąka, po której wolno przesuwają się płachty wielobarwnych motyli. To jest zwykła, ordynarna rzeźnia, pozbawiona kultury, gdzie znawcy wiedzą już absolutnie wszystko na każdy temat. Wyrazistość, turpizm, jakakolwiek nowość, nie jest mile widziana. Zajadła krytyka dla młodych poetów często jest poważnym argumentem, aby zwinąć się w kłębek i pisać jedynie do szuflady. Tak zwalcza się konkurencję. Za moją twórczość byłem już chwalony, wyszydzany, wyśmiewany i opluwany. Obecnie jestem na etapie ignorancji. To moja wyłączna wina, bo nadal nie do końca wiem jak zdefiniować poezję, a to co już wiem na ten temat sprawia jedynie, że bardziej się waham.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz